WSKG MTB Team

Ł O S I U · Wysłany: Sob 16:43, 29 Mar 2008 Temat postu: G.P. Gdynia

dziś (29.03.2007) odbyłą się pierwsza edycja XC

plotki się potwierdziły-jakoś wszyscy wzieli się do roboty, naprawde mocna obsada

większe szanse na pudło to mam chyba na takim maratonie jak w Golubiu Dobrzyniu czy na Festiwalu (kat. bez licencji)

na trasie było wszystko: sucho, błoto, śnieg... i zadufane panienki,
na starcie w pierwszą linie wpieprzyła się kobitka z Baszty Bytów (razem puszczają facetów i kobiety od tego roku), uprzejmie ją przeprosiłem, nie chciałem żeby mnie blokowała, a ona że zobaczymy, no i zablokowała tak że lepiej nie mogła, jak ją wyprzedzałem rower wyjechał z podemnie na śniegu i przyłożyłem przerzutką w coś twardego-efekt: skrzywiony hak, jechać się dało ale miałem problemy z napędem, ostatecznie ukończyłem na 8 miejscu (chyba), gdyby nie problemy techniczne, mimo straty czasu na upadek 6 miałbym w kieszeni, wyżej byłby problem

organizatorzy pierwszy raz taki manewr z kategoriami zrobili, napewno otrzymają maila z uwagą na ten temat, mogliby chociaż na koniec je wyrzucić na starcie

Ł O S I U · Wysłany: Nie 11:24, 30 Mar 2008 Temat postu:

pełnych wyników brak, ale zdaje się, że byłem 9 open, 7 w kategorii, 2 przede mną z kat. 30-45: były zawodowiec Krzywy i M.P. amatorów (senior) Górski

zdjęcia:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

film:
[link widoczny dla zalogowanych]

Ł O S I U

oficjalny wynik:
open-8, w kat (19-29)-6

p.s.
kolejny link do foto w poprzednim poście

Ł O S I U

tym razem nie Gdynia a Gdańsk

dziś odbyła się ostatnia edycja Grand Prix

sucho i pod domem więc się pofatygowałem i wystartowałem z niezłym rezultatem...fakt, że nie było kilku mocnych osób z okolicy, ale nie spodziewałem się wiele po miesięcznej absencji od treningu...jechało mi się całkiem nieźle (może nawet bdb biorąc pod uwage jak jestem rozjeżdżony) i nie odcieło mi prądu do samego końca, ale tym razem stosowałem taktykę z maratonów-zjazdy bez dokręcania by odpocząć, inaczej chyba serducho by mi wyskoczyło...dojechałem IV z około 3' stratą do czołówki, niby nie dużo ale odjeżdżali sukcesywnie od pierwszej z czterech pętli i nie byłem w stanie zabrać się z nimi...może bym więcej powalczył jak bym się w jakikolwiek sposób przygotował...napompowałem gumy, ubrałem się i wyskoczyłem z domu na wyścig-tyle...bo i po co więcej w połowie października Cool