WSKG MTB Team

Gaweł

Ja niestety zacząłem sezon weselny i Szydłowiec muszę odpuścić... Życzę wszystkim powodzenia!

kola303

Z tego co do mnie dociera to jeszcze o wolne stara się Krzysiek. Jeżeli dostanie a myślę, że załatwi to transport może jakoś ogarniecie. Zakładam, że wtedy do Jakuba w miejsce Kacpra i Mateusza wskoczy Lamer i Kanieś.

Czyli skład na Szydłowiec wygląda tak
Krzysiek?
Mateusz
Kacper
Kuba
Jakub
Lamer
Kanieś
Przemek
Sylwia
Paweł L.

Nic mi nie wiadomo o Kamili.

LamerDoNtej

Ha w razie czego to jakieś upusty na PKP da się zastosować. Tak na przyszłość to jest coś takiego jak "Bilet podróżnika". Działa w weekend. Można dokupić bilet za rower. Jedno "ale": tylko na TLK. Te połączenia, które wypisałem są na TLK. Koszt biletu to 69 zł.

kola303

Ekipa zgłoszona. 10 osób bo wierzę, że Krzysiek da radę. Ogólnie to powodzenia i transportowego i wyścigowego

Kub@mex

Niestety nie będę mógł wystartować, ale jadę jako transport.

kola303

Czyli ogólnie lipa. Z tych co są zgłoszeni już Kuba i Paweł Lewandowski odpadli. Czyli jak tam dojedziecie to z Kaśką trzeba zagadać aby nie ściągała za nich pieniędzy. Oznacza to też, że nie mamy drugiego gigowca. Tutaj apel do Lamera aby spiął się i jak w Supraślu powalczył o punkty dla drużyny. Dobra i stówka więcej. Gdyby ktoś miał problem z transportem to jest jedno miejsce z rowerem. Jak będzie potrzeba to dam namiary.

Gl3ba

A mamy w ogóle pierwszego?

kola303

To w końcu Krzysiek jedzie czy nie? Bo ja zgłosiłem ale ani mi nie potwierdził ani nie odwołał? Jeżeli coś z urlopem nie wyszło to ten ktoś odpowiedzialny w Szydłowcu za logistykę będzie musiał z Kaśką wszystko wyjeśnić. Będziemy w kontakcie jak coś. Dajcie znać w końcu jaki ten skład, jak bardzo będzie różnił się od podanego w mailu do Kaśki.

Gl3ba

No to ja już mam chyba ostateczne dane, ale miejmy nadzieję że nie:

Kanieś;
Lamer;
Przemek;
Sylwia;
Kacper;
Ja;

To teraz byłaby prośba może do fitowców, żeby poświęcili się i pojechali na mega? Wtedy mielibyśmy szanse na jakiś wynik drużynowy... ?

Jest krucho Smile

kola303

No to Mateusz, jako że jesteś widzę najbardziej w temacie startujących, porównasz z moją listą którą zgłosiłem Kaśce i poprosisz aby wykreśliła i nie pobierała opłaty za tych co odpadli. Ja Kaśkę uprzedziłem, że mogą być korekty bo po Wieliszewie możecie sprzętu nie reanimować. A co do drużynowego wyniku to trudno, zróbcie co można indywiduanie a zespół zdąży się podnieść

Gl3ba

Tata jest niezdecydowany jak kobieta...

Tata jedzie, czyli do listy wyżej dochodzi jeszcze jeden. Jedziemy własnym samochodem możemy dobrać ewentualnie komuś rower, pewnie i tak będziemy jechać konduktem, żeby Kuba trafił, a my mamy GPS.

To tata śmiga giga, jakby Lamer skoczył na giga, a Kanieś na mega ze mną? No chyba że Przemek by chciał się poświęcić dla dobra drużyny. Co Wy na to?

Kanies

jak cos to zrobie co w mojej mocy <3 ;D

Kanies

Zajebista organizacja <3
miodzio

kola303

Wyjazd rodził się w bólach i widzę wyścig to też jeden wielki ból

Z tego co czytam na forum Mazovii to ciekawa historia, czekam też na wasze wrażenia i opowieści o przygodach. Z drugiej strony zadziwiające, że wykręcając najsłabszy wynik chyba w naszej historii, udało się awansować w tak ścisłej czołówce. Co by nie mówić, gratulacje

LamerDoNtej

Po przyjeździe do miasteczka ciemniejące niebo i wiadomość o wydłużeniu trasy z 58 na 64 km (tak a propos mi wyszło 68 ). Jeszcze przed maratonem, tuż przed ustawianiem się w sektorach burza.

Maraton... No cóż 4 pierwsze km asfaltu i gnanie na maksa, bo wszyscy wiedzieli, że 4 następne km to pieszo, w bród przez kałuże trzeba będzie pokonać. Kałuże i błoto to niestety, ale 80% trasy. Ten pierwszy kawałek zdecydował o ogromnej przepaści pomiędzy 1szym sektorem a pozostałymi. Mimo, że biegliśmy z rowerami. Po tej przeprawie przez kałuże było trochę twardziej i o dziwo dało się jechać nawet w drodze na szczyt. Co najlepsze na trasie? To asfalty i zjazdy. Na asfalcie konieczna kąpiel w kałużach, by się pozbyć choć części błota z roweru - na ten sam cel zużyłem wodę z bufetu. Na zjazdach również dawało się nadgonić, nawet jadąc przez sławny już strumień o kamienistym dnie. Opony trzymały się super (tu dzięki za podpowiedź Jakubowi). Na zjeździe niestety zaliczyłem niezły upadek, czego efektem jest delikatna przycierka, ale poczułem się za pewnie. Powtórka gehenny kałużowej po drugim bufecie. Tu już tłoku nie było i można było potrenować jazdę. Prędkość nie była powalająca - 10 km/h. Ostatnia przeprawa 8 km przed metą błoto pod górę. Żadne zaklinanie tu nie pomogło i trzeba było na nogach wciągać rower. Następnie przemiły zjazd i sprint po łąkach do mety.
Ogólnie:
- ciężki maraton - cieszę się, że w nim pojechałem i gratulacje dla tych co ukończyli, trochę mniej się cieszę z wyniku, ale pierwszy zator i rozjechana trasa przez początkowe sektory zrobiły swoje,
- bardzo siłowy - rower z ogromną ilością błota trochę jednak waży, no i te kilo błota w butach i na butach,
- wyniszczający sprzęt - mój rowerek mnie nie zawiódł, jak go umyję to go ucałuję, ale pierwszy raz widziałem ułamaną przy mostku kierownicę.
- brak możliwości zadbania o higienę - w jeziorze zabroniono nam się kąpać z powodu zanieczyszczenia wody, pryszniców nie było w umywalkach nie było wody... tu zrezygnuję z dalszego rozwijania tego punktu (wszystko jest na forum Mazovii).

To tyle wieści z maratonu, niech reszta startujących uzupełni moje wrażenia.