Andrzej mtb |
Wysłany: Wto 7:14, 15 Lip 2008 Temat postu: Poranek na Cubie |
|
Cuba to wyspa gorąca… Na pewno tak. Wczesne promyki słonka filuternie zajrzały przez uchylone okno …i jakoś odszedł sen. Poranek za oknem nie był tak gorący jak na Cubie, za to pasowny na tyle, by wskoczyć na swojego Cuba. Początek jazdy niemal jak w wierszu: „Ruszyła maszyna jak żółw, ociężale…”. Z każdym kilometrem jechało się jednak coraz lepiej. Po ostatnich deszczach nawet najgorsze piachy pozwoliły „dać się przelecieć” na blacie. Z małym wyjątkiem: wokół budzącej się po nocy Łuby pojechałem lajtowo. Cóż to była za przyjemność popatrzeć na budzącą się przyrodę. A tu para łabędzi wypłynęła na śniadanie, tam kaczuszki trenowały pływanie w szyku. Potem przemknąłem singltrackiem do Michelina i dalej przez lasy i pola… Wyjechałem na czczo i po drodze wcisnąłem między zęby tylko trochę kitu marki Nutrend zapiwszy wodą. Powrotne kilometry asfaltem, wspomagany pędem wyprzedzających mnie Tirów. Świst Larsena TT przy większych szybkościach przypominał gabinet dentysty, na szczęście nie dobywał się z okolic głowy… I tak od niechcenia przeleciało ponad 30 000 metrów. Jak na pierwszą dzisiejszą dawkę treningową – akurat. A Cuba pewnie gorąca… |
|